TOMASZ RÓŻYCKI
Wiersze

Tomasz_Różycki
Tomasz Różycki, archiwum „Zeszytów Literackich”

Wiersze

Miłość

Miłość, wojna chemiczna w organizmie.
Hipotalamus, część międzymózgowia
wyprowadza kohortę za kohortą
hormonów w wielkiej samobójczej misji
rozśmieszenia cezara. Stąd żywsza krew,
pot, drżenie dłoni itepe itede.
Stąd swąd, gdy już cię nie chce, kiedy odchodzi.
Ciało pracowicie zbiera drzazgi,
szczapy z zatrzaśniętych drzwi, by ułożyć
z nich stos żałobny, na którym się spali.
Stąd też splątanie. To, że tam daleko
odgarniasz włosy, a ja jestem ręką.

Upadek

Spójrzcie, bogowie! Światło tak wspaniałe –
widać przez skórę, ile nasze ciała
napiły się ciemności przez tę zimę.
Jeśli już musisz życie swe odmieniać,
stań prosto w słońcu. Niech ono wypije
z ciebie jak z flaszki. Niech wyssie tę ciemność,
puste naczynie niech wyrzuci w krzaki
i zataczając się triumfalnie spadnie
za cementownię, za czarny horyzont,
jak gorejący w locie odrzutowiec,
z którego co raz jakiś się odrywa
bezkształtny przedmiot: skrzydło, pióro, człowiek.


Wiersze pochodzą z tomu Kapitan X, który zostanie wydany w 2020 roku nakładem Wydawnictwa a5.


Angelo

Świat się zaczyna ze światła, a koty
się stają z kurzu. Całe tamte lato
spaliśmy na dachu i zaraz po tym
rosły nam pióra białe i pstrokate

od słońca i złych snów. To były boże
czasy zarazy i wszyscy na dole
jedli sam popiół od Alp aż do morza.
Kobieta, która przynosiła olej

po stromych schodach miała w piersiach wino
i sól pomiędzy palcami. Właśnie ona
uwiła gniazdo z tymianku i gliny.
Przyśnił mi się deszcz, mówi obudzona

ze słońcem, a potem klęka na trawę,
usta układa tak, żeby nie zranić.
Zgoda, umarliśmy całkiem na jawie,
a reszta nie jest na twą głowę, pani.

sierpień 1998

Anioł

Pracuję we śnie. Wstaję i wychodzę, a chodnik pokryty jest
jasnym nalotem. Wchodzę tam, kiedy śpi i biorę ją tak, jak jest;
na wznak, na brzuchu, albo skuloną, i wtedy poruszają się
ściany, meble i za oknem ulice i dalej, aż poczuje te wszystkie
nierealne rzeczy, jak płyną te miliony słów, te nieprawdopodobne
obrazy i zaczynają cicho krążyć, ach, wypełniać ją.

Tak pracuję co noc, jestem niewidzialny. I potem siedzę i patrzę,
jak porusza powiekami i drgają jej palce. I nawet wiem, co widzi,
gdy zaczyna płakać.

Ach, pracuję przez sen, kocham ją przez sen. Co noc zostawiam
w niej to wszystko, oczekuję dziecka. A potem wracam tymi ulicami,
wszystko jest nieruchome, domy, drzewa i dalej. A na skórze
mam jasny nalot. I kiedy słyszę, że budzi się z krzykiem, wiem;
ktoś inny pracuje na jawie.


Wiersz Angelo ukazał się w tomie Anima, 1999. Wiersz Anioł w tomie Vaterland, 1997.

TOMASZ RÓŻYCKI ur. 1970. Przekłady jego wierszy ukazały się w USA, Niemczech i we Włoszech. Laureat Nagrody „Zeszytów Literackich” im. Josifa Brodskiego w dziedzinie poezji, kilkukrotnie nominowany do Nagrody Literackiej „Nike”. W ostatnich latach ogłosił tom szkiców Tomi. Notatki z miejsca postoju (Zeszyty Literackie, 2013) i wierszy Litery (a5, 2016). W 2020 roku nakładem Wydawnictwa a5 ukaże się tom Kapitan X.