MAREK EDELMAN, Pożegnanie Jana Karskiego*

Jan Karski był żołnierzem Polskiego Państwa Podziemnego.

Przyjechaliśmy tu, żołnierze Żydowskiej Organizacji Bojowej, z różnych krańców świata, żeby Go pożegnać. Kazik, dziś Symcha Rotem, ten, który wyprowadził kanałami z getta ostatnią grupę bojowców, przyjechał z Izraela. Ja, nazywam się Marek Edelman, przyjechałem z Warszawy.

Jan Karski był związany z Biurem Informacji i Propagandy, najbardziej postępową ekspozyturą rządu londyńskiego. Jako kurier Polski Podziemnej obarczył się dodatkową misją. Pragnął wzbudzić reakcję świata wobec zagłady Żydów. Dotarł do generała Sikorskiego, który mu bardzo pomógł, do Edena, Bevina, prezydenta Roosevelta, żeby jako naoczny świadek przekazywać wiadomość o komorach gazowych Treblinki, Birkenau, Sobiboru, Bełżca… Wielcy tego świata nie umieli w to uwierzyć, chociaż ich wywiady potwierdzały te wiadomości. Prezydent Roosevelt powiedział, że wolny demokratyczny świat walczy o zniszczenie faszyzmu, że wojna będzie wygrana i wszyscy będą równi. Ale po tej wygranej wojnie w Europie nie ma już Żydów.

Wydawałoby się więc, że misja Karskiego skończyła się niepowodzeniem. A jednak jego ówczesne działania i to, co potem napisał, to były pierwsze krople drążące skałę faszyzmu, nacjonalizmów, szowinizmu i ksenofobii. Karta Narodów Zjednoczonych, przez pół wieku pozostająca martwym papierem, stała się żyjącym dokumentem. Prezydent Carter mógł wprowadzić pojęcie praw człowieka do polityki międzynarodowej, a prezydent Clinton już tę zasadę zastosował w praktyce. Bośnia, Serbia, Kosowo, Indonezja stały się sprawą walki o prawo człowieka do życia godnego, a nie o ropę naftową albo rudę złota. Długo muszą krople drążyć skałę, zanim ją rozsadzą. Wielkość Jana Karskiego polega na tym, że blisko sześćdziesiąt lat temu wbrew wszystkim potrafił opowiedzieć się po stronie prześladowanych, przeciwko przemocy. Jego misja się powiodła. Skała nacjonalizmów, szowinizmu i ksenofobii zaczęła kruszeć.

Mówię tu dziś nie tylko w imieniu żołnierzy ŻOB-u, ale również w imieniu Jacka Kuronia, przyjaciela Jana Karskiego, który nie mógł tu dziś przyjechać. Obu im bliskie były te same wartości i równie wytrwale o nie walczyli.

Jan Karski, gdy słyszał krzyczących „Polska, Polska”, zwykł pytać za Słowackim: „Polska, ale jaka?”. Gdyby mógł zobaczyć, że jestem tu dziś specjalnym wysłannikiem Prezydenta RP, byłby zadowolony z takiej Polski.

18 VII 2000

MAREK EDELMAN

MAREK EDELMAN, ur. 1919, zm. 2009 w Warszawie. Ostatni dowódca powstania w getcie warszawskim, kardiolog. Działacz opozycji demokratycznej. Odznaczony Orderem Orła Białego, 1998. Laureat Nagrody Lewiatana, 2008. Drukował w „Zeszytach Literackich” 52, 66, 72, 74, 88, 91, 92, 94, 97, 99, 102, 121, 129 i 138.
Decyzją Rady m. st. Warszawy rok 2019 został ustanowiony Rokiem Marka Edelmana.
15 kwietnia 2019 w Warszawie, pomiędzy ulicami Gen. Wł. Andersa i Wałową od strony ulicy Franciszkańskiej, nazwano skwer imieniem Marka Edelmana.


* Mowa wygłoszona w Waszyngtonie 18 VII 2000 na pogrzebie Jana Karskiego.


Zobacz także
Tomasz Łubieński, Wojna według Karskiego